sobota, 3 stycznia 2015

Rozdarty kot.

Koniec epoki Edo, wczesna Meiji. Tak po naszemu, to pięć lat po powstaniu styczniowym a dwa przed I wojną światową. Czyli tradycyjnie. Inni się bawią, a my, między młotem a kowadłem.

Jedna z legend, z tego okresu mówi o pięknej i bogatej gejszy, która została zaatakowana przez swojego ukochanego...Kto pomyślał o facecie? A? Kota! Zwierz tak okrutnie się darł i drapał, że wezwano na pomoc właściciela domu, który jak wpadł, tak pomógł. I odciął kociakowi głowę. Miało być prosto, a nie jest. Bo mam zagwóźdź teraz. Bo jeżeli darł i drapał się kot...To, to znaczy, że się darł i drapał, czyli piskał i drapał, a jeżeli drapał to kogo? Się czy gejszę? Bo jeżeli się darł i drapał, w sensie szarpał i drapał siebie, toć mu kaftan dać, bo chory przecie, a nie łeb ucinać! Ale jeżeli się darł i drapał gejszę...Może być takie rozdwojenie, nie dość, że się darł, na strzępy, to i drapał. Takie zapętlenie w bólu. A może się darł żeby go podrapać? A gejsza w ogóle nie krzyczy...Ciekawe. A tu rzeźnia. Koleś wpadł, porąbał kota i cisza...Dziwne. A...Zapomniałem. Ten kot darł się i szarpał w toalecie...W sumie, to chyba nie chcę wiedzieć co się tam działo. Kot był szalony, może wściekły, gejsza w chuj zimna i opanowana. Musiałem to uprościć.
Ucięta głowa kota leci. Kot już się nie drapie, może jeszcze się drze siłą rozpędu. Gejsza pewnie podrapana lub podarta, też może się drzeć...Jeszcze.  Ale zajadli są wszyscy. No i ta głowa w locie, dziabnęła jadowitego węża, który wyłaniał się z toalety...I tak oto kot, który się darł i drapał , uratował gejszę. Gejsza nie była usatysfakcjonowana utratą kota ukochanego...Pewnie się darła. ,To pan, właściciel domu, podarował jej figurkę stylizowaną na jej ukochanego kota. To moja ulubiona wersja.
Są też inne. Na przykład, jak to samuraje spotkali kota przed świątynią Gotoku-ji, i myśląc, że kot do nich macha, a ten się tylko po uszach mył, weszli i zajęli ją bez rozlewu krwi. Albo o staruszce, co kochała zwierzęta, ale z długów musiała je opylić. A i tak zabrakło. To zaczęła wypalać kocie figurki...I co? Amerykański sen. Figurki robią furorę. Moda. Majątek! I o pewnym panku, którego burza złapała. I schronił się pod drzewem, pobliżu jakiejś podupadłej świątyni, Gōtoku-ji, i siedział. Przed wejściem do świątyni ukazał się kot. I wygląda ten kot, jakby machał na panka. No to ten poszedł w stronę kota. A w tym momencie w jego drzewo walnął piorun. No. To świątynia przestała podupadać. A tradycją stało się chowanie pjupiuli w pobliżu Gōtoku-ji.
A w ogóle to piszę o "kocie zapraszającym", maneki-neko, bo to ma się jego powstanie z tych wydarzeń wywodzić. Figurka przedstawiająca kota siedzącego, z uniesioną lewą lub prawą łapą, obie to już przegięcie. W różnych kolorach, kolor na różne sprawy, z dzwoneczkiem albo płytką, na której jest wypisane co ma przynieść dobrego kot.



PS O kolorach i reszcie...Nie chce mi się pisać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz