poniedziałek, 19 stycznia 2015

Lewantyńskie koty i francuska szkoła wojenna...

W roku 1870, pod Hawaną, doszło do starcia dwóch okrętów. Pruską kanonierką Meteor i francuskim okrętem klasy awizo, Bouvet. Dowódca kanonierki, von Knorr, wyzwał francuskiego kapitana Franqueta na bitwę. Ten wyzwanie przyjął. Ciekawe, jakby nie przyjął, to też byłaby taka kultura? Francuzi czekali poza wodami terytorialnymi Hiszpanii. Prusacy wypłynęli z portu w asyście hiszpańskich okrętów, które miały pilnować aby walka toczyła się wyłącznie na wodach neutralnych. Jak ładnie. Prusacy byli gorzej uzbrojeni, ale zwrotniejsi, Bouvet miau (miał) słabiznę w postaci nie osłoniętego kotła parowego.
Francuzi próbowali taranowania, ale nie wyszło. Prusacy abordażu, ale też nie skutecznie. Jednak Meteor został unieruchomiony, jego śruba zaplątała się w liny. A Francuzi jak to Francuzi, atakując związanych Prusaków, się unieruchomili sami. Wybuchły im rury z parą wodną. Kiedy Prusacy starali się rozplątać śrubę, Francuzi rozwinęli żagle i wpłynęli na wody hiszpańskie. Na koniec Hiszpanie rozdzielili walczących...


Tymczasem w Iranie. Rok 1870...
Ekscentryczna lejdi, zakochana w kociakach sobie mieszkała. I te koty razem z nią. I podobno tych kotów to było sporo. Do pełni szczęścia potrzeba było iskry. Iskra padła. I wybuchł pożar. Duży pożar. Koty znalazły się w pułapce. Lejdi wysłała dwie młode pokojówki, żeby uwolniły kociaki. W między czasie, kotom skoczyło ciśnienie i temperatura. I gdy pokojówki otworzyły drzwi, oszalałe koty rzuciły się na nie...I je rozniosły na pazurach. W wyniku odniesionych obrażeń obie zmarły w szpitalu. Stąd wniosek, że koty przeżyły. Skoro wyniesiono pokojówki.

The Illustrated Police News, July 22, 1876.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz