sobota, 28 lutego 2015

The Frog Who Would A Wooing Go.



A Frog he would a-wooing go,
Whether his mother would let him or no.

Off he set with his opera-hat.
On the road he met with a Rat.

[...]

So here is an end of one, two, three—
The Rat, the Mouse, and little Froggy.


Full tale, The Frog Who Would A Wooing Go, Charles Bennett.


Song.






Nine Lives of a Cat.






Charles Henry Bennett, Nine Lives of a Cat, 1860.


Full tale: Nine Lives of a Cat. A Tale of Wonder, 1860, London.


wtorek, 24 lutego 2015

Boczek z wódeczką.

Jak się "bawił" saper Boczek w noc Sylwestrową.


Nieprzespanej nocy znojnej
Jeszcze mam na ustach ślad.
U Grubego Joska przy ulicy Gnojnej
Zebrał się ferajny kwiat.

Bez jedzenia i bez spania,
byle byłoby co pić,
Kiedy na harmonii Feluś zaiwania,
Trzeba tańczyć trzeba żyć!

Harmonia na trzy-czwarte z cicha rżnie,
Ferajna tańczy, wszystko z drogi!
Z szaconkiem, bo się może skończyć źle,
Gdy na Gnojnej bawimy się.

Kto zna Antka czuje mojrę
Ale jeden nie znał jej -
I naraził się dlatego na dintojrę,
Skończył się z przyczyny tej.

Wiatr, latarnie ciemno świcą,
Smętnie gwiżdże nocny stróż,
A kat Maciejewski tam, pod szubienicą,
Na Antosia czeka już.

Harmonia na trzy-czwarte z cicha łka,
Ferajna tańczy, ja nie tańczę.
Dlaczegoż bal na Gnojnej ach co dnia,
Gdy niejednej pary dziś brak.

Stanisław Grzesiuk, Bal na Gnojnej.

sobota, 21 lutego 2015

Miasto, masa, masarnia.


Któż tak po ulicy lizie nieprawidłowo?
To chory na miażdżycę ze zmiażdżoną głową.

(ktoś z TotArtu.)

Cztery psy w Szczebrzeszynie (Four dogs in Szczebrzeszyn).

Fot. Brykiet Noga.


"W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie i Szczebrzeszyn z tego słynie."
"In (the town of) Szczebrzeszyn a beetle buzzes in the reed, for which Szczebrzeszyn is famous."

It is the first line a well-known Polish tongue-twister. But...It doesn't matter. On the photo is a beetle, buzzing beetle. Where buzzes beetle? In Szczebrzeszyn. Now. Where're the four dogs? On the photo.

Point taken.

PS Eureka! 5!


piątek, 20 lutego 2015

Absynt.



XVIII wiek. Recepturę opracował dr Ordinarie. Żeby wszelkie choroby leczyć...;)
Kolorowe halucynacje które powodował, na przykład niebieskie i zielone, podobno mają swoje odbicie, według niektórych historyków w ...Sztuce. Twórczość Pabla Picassa, który był miłośnikiem tego trunku. Chodzi o okres niebieski. Degas, van Gogh, Toulouse-Lautrec też lubili...A sam Hemingway zrobił drink na bazie absyntu, absynt, szampan i lód. I proszę. Później stary człowiek i może...
Że jest zły, absynt...Wiedziano i zakazano. Pierwszy raz w Belgii w 1905 roku. Co za rewolucja. ;)
Całość poszła migiem, jak pewien szewc swoją rodzinę pojechał. Szwajcar swoją drogą i był po kilku szklankach. I szewc. I zastrzelił swoją żonę i dwie córki...I siebie (ale to później)...Bo żona mu butów nie chciała wypastować Ale to nic. Najgorsze było to, że po wszystkim chciał się zastrzelić...I dupa. Lufa była za długa i nie dał rady. Bo to strzelba była zła. To wziął piłkę i ciachnął ją. Poszło. On do piachu.
Ale, badający sprawę psychiatrzy stwierdzili, że taka pomysłowość i zajadłość to tylko po absyncie mogła być. I, że ony trunek był motorem całego tego diabelskiego przedsięwzięcia...
I zakazano. Dokumentnie.

I mamy, na pamiątkę, że "pije jak szewc", "dostaje szewskiej pasji"...

środa, 18 lutego 2015

Rozmowy przy wycinaniu lasu.


Obsada:
Janusz Gajos - Bimber
Paweł Burczyk - Dunlop
Bogusław Sochnacki - Macuga
Tomasz Sapryk - Zyzol
Jan Kobuszewski - Siekierowy
Jerzy Turek - Gajowy
Dorota Nowakowska - Ethalia
Władysław Kowalski - Alex
Gustaw Holoubek - Ekspert
Maciej Englert - Ekspert
Krzysztof Rudziński - Ekspert
Stanisław Tym - Kierowca

BIMBER
A cholera jasna, widzicie go, nygusa jednego.

DULNOP
Cooo?
BIMBER
Złapały go i poraniły.
ZYZOL
Kogo?
BIMBER
Łosia.
MACUGA
Nie ma takiej ryby.
DUNLOP
Łosoś to jest, owszem.
BIMBER
Ale tu łosia poranili.
MACUGA
Łosia? A skąd łosia teraz wziąć?
BIMBER
To kiedyś było. I nie u nas.
MACUGA
Acha, acha.


ZYZOL
I co?
BIMBER
Nic. Ryczy.
MACUGA
Bo go boli, to ryczy.
ZYZOL
Też, takie rzeczy pisać, to aż papieru szkoda. Na gazetę by lepiej wzięli, to by się i co wywiedział, i na zawinięcie miał. A tak to co - łoś ryczy. Nazywa się to jakoś?
BIMBER
Hamlet.

BIMBER
Cholera jasna.
ZYZOL
Co znowu?
BIMBER
Usnąć nie może.
MACUGA
Łoś?
BIMBER
Nie.
MACUGA
A kto?
BIMBER
Ktoś.
DUNLOP
Ale kto?
BIMBER
Nie jest napisane kto, tylko że ktoś. "Niech ryczy z bólu ranny łoś…"
MACUGA
Co? Znowu?
BIMBER
Cicho. To przecież od początku czytam! "…ranny łoś. Zwierz zdrów przebiega knieje, ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś, to są zwyczajne dzieje."
DUNLOP
Koniec?
BIMBER
No o łosiu i o tym co nie śpi, to koniec.


 Rozmowy przy wycinaniu lasu 1989. Na podstawie sztuki Tyma, TTV.



I dwa w jednym:


sobota, 14 lutego 2015

Kociaki, surrealizm i gilotyna, czyli malarstwo polskiego samuraja.

Nie będę pisał, że Polak i żyd, tylko wspomnę o tym o czym nie na piszę, tak po prostu. A w ogóle to on był Francuz, tyle, że pochodził sobie.
No i malował. Ojciec jego matki malował, rodzice też malowali, i zajmowali się sobą. Ale raczej nie za dobrze, bo się szybko rozstali. On z bratem zostali przy matce. A On był nim, Balthasar Kłossowski de Rola, zwany Balthus.

Balthasar Klossowski de Rola, Balthus, 1908-2001.

Mama jako kulturalna osoba, prowadziła kulturalny dom otwarty, co pozwoliło chłopcom spędzać czas w kulturalnym towarzystwie. Poznali między innymi Tomasa Manna i Rainera Marię Rilkego. Ten ostatni wydał i opatrzył wstępem pierwszy album Balthusa, o kocie Mitsou. Mógł zostać także jego tatą, ale nie zdążył. Umarł.

Debiut. Mitsou, 40 obrazków rysowanych tuszem. Książeczka wydana w 1919. Sama historia wykonana ponoć w wieku lat 8. Czuję, że coś pomieszałem, ale tak to jest jak się pisze o winie.

Balthus, Mitsou, rysunki 1-9 (1919), wstęp: Rainer Maria Rilke. Kolekcja Pierre-Gianadda, Martigny.

Później było tylko lepiej. Ciężko zaszufladkować. Niby trzyma się realizmu, ale jego obrazy, wnętrza i zewnętrza, są bliskie surrealizmowi. Częstym motywem w jego twórczości będą koty, które zostaną towarzyszami w życiu codziennym, na żywca jak i na płótnach.

Balthus, The King of Cats, 1935 (autoportret).


 Balthus, The Cat of La Méditerranée, 1949.

Ale nie same tylko koty na płótnach są. Dodano im do towarzystwa młode dziewczyny, których spokój i nonszalancki wyraz twarzy, kontrastuje z nieco wymuszonymi, lekko wyzywającymi pozami. Wyglądającymi jakby były w stanie zawieszenia między snem a jawą.

Balthus, Thérèse Dreaming, 1938.

Odpowiadać za ten stan rzeczy ma pewna 12 latka, w której się zakochał mając lat 16. I o ile z nią się rozstał, zdążyła mu jeszcze urodzić dwóch synów, o tyle fascynacja, do ledwo zdających sobie sprawę ze swej dojrzewającej kobiecości i cielesności podlotków, pozostała. 

Balthus, Nude with Cat, 1949.

Balthus, The Salon, 1941-3.

Balthus, The Room.

Balthus, Thérèse, 1939.

W celu przyspieszenia kariery, namalował obraz, którym wywołał skandal. Jak sam przyznał, potrzebne mu to było jak i pieniądze, których nie miał. Trzeba przyznać, że mu się udało.

Balthus, The Guitar Lesson, 1934.

A, że nie tylko kotki lubił, zdarzało mu się malować krajobraz miejski. Jedno z dwóch najbardziej znanych miejskich płócien, też się otarło o skandal. Bo przedstawiony na nim chłopiec, z ręką się pcha mało dyskretnie.

Balthus, The street, 1933.

Na drugim ukazany jest pasaż, który był dobrze znany Balthusowi. Miał nie opodal pracownię. Żeby nie było tak po prostu...Jest tu zawarta pewna symbolika. Złoty klucz nad witryną, ma symbolizować zakład ślusarski produkujący gilotyny. Narzędzie owe pierwszy raz było testowane w tym że pasażu, na owieczce, którą niby jest mały, biały dupelek-owieczka. Jest tu także sam autor, tyłem z bagietką, jego starszy brat, siedzący po prawo na chodniku i matka Balladine, jako starsza pani z torebką i laseczką.

Balthus, Le Passage du Commerce-Saint-André, 1952.

Jak tłumaczył swojej żonie Setsuko Ideta, drugiej żonie, w głębi duszy czuł się polskim rycerzem. Według słów starszego syna, Polska była jego prywatnym mitem, był dumny ze swego pochodzenia. A jak inaczej wytłumaczyć Japonce rycerza? Polski samuraj, jak wspomniała sama wdowa.

Balthus, zdjęcie Henri Cartier - Bresson.

I jak na artystę przystało, pod koniec życia Balthus zaprzeczał, jakoby jego obrazy miały charakter erotyczny. Sam siebie uważał za malarza religijnego.


Z wystawy, warto zanabyć.


Balthus: Cats and Girls, 2013.




Tragedia z 14 lutego.


Pękło mi serce
Szklany balon
Nie będzie wina w tym roku.

Brykiet Noga



KSU, Jabol Punk

Jabol Punk
Metoda na życie i sposób na tłum
 Na kryzys, na gnicie, na chaos, na ból
Gdy nie wiesz dokąd iść krzyk zmęczył Cię
 Za szyjkę mocno chwyć i napij się
 Jabol Punk
Przepali ci nery, przetrawi Ci mózg
 Już nie masz problemów i jesteś jak Bóg
Gdy nie wiesz dokąd iść krzyk zmęczył Cię
 Za szyjkę mocno chwyć i napij się
 Jabol Punk
Już razem pijemy ten szampan dla mas
 I wszystko w nim znajdziesz smród, siarę i kwas
Gdy nie wiesz dokąd iść krzyk zmęczył Cię
 Za szyjkę mocno chwyć i napij się
 Jabol Punk

sobota, 7 lutego 2015

Cat(ch) 22 (Paragraf 22).

Aoyama Masaharu, Cat on Tile Roof, 1950.

Nieco później tej samej nocy Joe Głodomór miał sen, że się dusi, bo kot Huple’a siedzi mu na twarzy, a kiedy się obudził, kot Huple’a rzeczywiście siedział mu na twarzy. Jego przerażenie nie miało granic i przeszywające, nieziemskie wycie, jakim rozdarł księżycową ciemność, wibrowało siłą inercji jeszcze przez kilka sekund jak potężny wybuch. Na chwilę zapanowała odrętwiająca cisza, a potem z namiotu Joego dobiegły odgłosy potwornej awantury.

Yossarian wpadł tam jako jeden z pierwszych. Kiedy sforsował wejście, zobaczył, że Joe Głodomór trzyma w ręku rewolwer i szarpie się z Huple’em, nie pozwalającym mu zastrzelić kota, który pluł i szarżował raz po raz na Joego Głodomora, nie pozwalając mu zastrzelić Huple’a. Obaj ludzcy adwersarze byli w wojskowej bieliźnie. Goła żarówka nad głową tańczyła szaleńczo na drucie i wszędzie miotały się i podrygiwały chaotyczne, czarne, splątane cienie, aż cały namiot zdawał się wirować. Yossarian nie mógł złapać równowagi i rozpędu rzucił się wspaniałym szczupakiem, przygniatając wszystkich trzech walczących do ziemi. Powstał z tego stosu ciał trzymając jedną ręką Joego Głodomora, a drugą ręką kota. Joe Głodomór i kot patrzeli na siebie z nienawiścią. Kot pluł wściekle na Joego Głodomora, a Joe Głodomór usiłował zdzielić go pięścią.

-Walka musi być uczciwa – orzekł Yossarian i wszyscy, którzy przybiegli przerażeni hałasem, zaczęli wznosić ekstatyczne okrzyki w ogromnym przypływie ulgi.
-Odbędzie się uczciwa walka – oświadczył Yossarian oficjalnie Joemu Głodomorowi i kotu, wyniósłszy ich na dwór i nadal trzymając ich za karki z dala od siebie. – Pięści, kły i pazury, ale bez broni palnej – uprzedził Joego Głodomora – I bez plucia – upomniał surowo kota. –Zaczynacie, kiedy was puszczę. Zwarcia będę przerywał i wznawiał walkę od środku. Start!

 Zebrał się wielki, oszołomiony tłum żądnych rozrywki gapiów, ale kot okazał się podszyty tchórzem i uciekł sromotnie, w momencie gdy Yossarian go puścił. Joe Głodomór został ogłoszony zwycięzcą. Odszedł dumnym, rozkołysanym krokiem championa, z uśmiechem szczęścia, wypinając wychudłą pierś i wysoko unosząc małą główkę. Wrócił zwycięsko do łóżka i znów śniło mu się, że się dusi, bo kot Huple’a siedzi mu na twarzy.

Joseph Heller, Paragraf 22, r.12 (Catch-22, ch.12), 1961, 

Late that night Hungry Joe dreamed that Huple’s cat was sleeping on his face, suffocating him, and when he woke up, Huple’s cat was sleeping on his face. His agony was terrifying, the piercing, unearthly howl with which he split the moonlit dark vibrating in its own impact for seconds afterward like a devastating shock. A numbing silence followed, and then a riotous din rose from inside his tent.

Yossarian was among the first ones there. When he burst through the entrance, Hungry Joe had his gun out and was struggling to wrench his arm free from Huple to shoot the cat, who kept spitting and feinting at him ferociously to distract him from shooting Huple. Both humans were in their GI underwear. The unfrosted light bulb overhead was swinging crazily on its loose wire, and the jumbled black shadows kept swirling and bobbing chaotically, so that the entire tent seemed to be reeling. Yossarian reached out instinctively for balance and then launched himself forward in a prodigious dive that crushed the three combatants to the ground beneath him. He emerged from the melee with the scruff of a neck in each hand-Hungry Joe’s neck and the cat’s. Hungry Joe and the cat glared at each other savagely. The cat spat viciously at Hungry Joe, and Hungry Joe tried to hit it with a haymaker.

“A fair fight,” Yossarian decreed, and all the others who had come running to the uproar in horror began cheering ecstatically in a tremendous overflow of relief. “We’ll have a fair fight,” he explained officially to Hungry Joe and the cat after he had carried them both outside, still holding them apart by the scruffs of their necks. “Fists, fangs and claws. But no guns,” he warned Hungry Joe. “And no spitting,” he warned the cat sternly. “When I turn you both loose, go. Break clean in the clinches and come back fighting. Go!”

There was a huge, giddy crowd of men who were avid for any diversion, but the cat turned chicken the moment Yossarian released him and fled from Hungry Joe ignominiously like a yellow dog. Hungry Joe was declared the winner. He swaggered away happily with the proud smile of a champion, his shriveled head high and his emaciated chest out. He went back to bed victorious and dreamed again that Huple’s cat was sleeping on his face, suffocating him.

Chórmistrz (Choirmaster).

Fot. Brykiet Noga.