Ludzie to sprytne bestie. Mistrzowie w oszukiwaniu się i łudzeniu, że następny rok będzie lepszy, że szast-prast znikną bieda, choroby, życiowe rozczarowania i niepowodzenia, krzywe nogi i duże tyłki, wojny jeśli ktoś globalniej myśli. Ocknie się taki jeden z drugim i świat będzie lepszy. Tylko najpierw trzeba kaca zwalczyć. A ci co się nie ockną, i tak mają to już z głowy. Sami okłamujemy siebie, a umiemy też przekabacić innych, z niesamowitą wręcz zdolnością, że się poprawi, coś ruszy do przodu. A to takie proste. Z roku na rok niczego się nie uczymy, nie wyciągamy żadnych wniosków ze smutnych naszych doświadczeń, jakbyśmy nie chcieli, może niektórzy naprawdę nie potrafią - ich szczęście, zrozumieć, że z każdym rokiem jest coraz gorzej. Kolejny jest gorszy od poprzedniego, a my jesteśmy dodatkowo o kolejną kreskę bliżej ziemi. Po co i do czego się tak spieszyć? Jak z tymi bulwami ziemnymi. Przed każdym sylwestrem obieramy się z całorocznego brudu, żeby błyszczeć przed innymi, może nawet sobie coś przypniemy dla atrakcyjności, i pociągniemy gorzałką z ziemniaków, a w sumie zostajemy tym samym kartoflem. Ino mniejszym, a obierki w kącie.
Żeby tylko zupa nie była za słona...
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz