Był rok 1865. Wojna secesyjna dobiegła końca. Zdemobilizowany Jesse James wraz z braćmi, utworzył bandę rabującą pociągi, banki i dyliżanse. Dziki Bill Hickok kandydował na szeryfa Springfield, ale przegrał z Charlesem C. Mossem. Parę miesięcy później pracował jako detektyw w Forcie Riley w Kansas. Miał głównie ścigać złodziei mułów. Z rodzinnego Missouri, mając kilkanaście lat, wyruszyła wraz z innymi osadnikami, wozami, bydłem i wszelakimi klamotami, Calamity Jane i jej rodzice na prawdziwie Dziki Zachód, na Terytorium Dakoty, i jeszcze dalej, aż do Salt Lake City. Matka zmarła po drodze, a ojciec na miejscu. A pewien kid o ksywie Billy, miał sześć lat, i lubił konika na biegunach. Jeden barman opowiedział pewną historię...
"I found Simon Wheeler dozing comfortably..."
(rys. Strothmann)
W hrabstwie Calaveras, w Kalifornii, Angels Camp było rozkwitającym, huczącym, pogranicznym miasteczkiem górniczym. Drogi były złe, lub wcale, a podróż wlokła się niemiłosiernie, czasem do śmierci. Zbyt wiele rozrywek górnicy, poza pracą, nie mieli. Właściciele tawern, domów gry, i innych saloonów, jak i reszta miejscowych nieszczęśników, znała opowieści Jima i jego samego. Jim był górnikiem i hazardzistą.
"Dan'l Webster."
(rys. Strothmann)
Mógł postawić wszystko i na wszystko. Na konia, na walkę psów czy kotów, nawet kurczaków, na wyścig żuków, na ptaki siedzące na płocie, który pierwszy odleci, jak i na zdrowie żony miejscowego pastora kiedy zaniemogła, że nie tego. Zaczął paradować po ulicach z koszem pod pachą, przechwalając się zręcznością zamieszkującej jego wnętrze żaby o imieniu Daniel Webster. Była to żaba po trzymiesięcznym treningu w skakaniu i akrobatyce.
"It might be a parrot, or it might be a canary,
maybe, but it ain't--it's only just a frog."
(rys. Strothmann)
W tym samym czasie do miasteczka przybyło dwóch typków z Nowego Jorku, czmychających przed nakazem aresztowania. Na miejscu zaczęli krążyć po jaskiniach hazardu. Los chciał, że podczas jednego z okrążeń, spotkali się z Jimem Smiley'em oraz jego chlubą i dumą. Przybysze obrabiali Jima tak długo, aż ten w końcu postawił 40$ w złocie na to, że nie ma żaby w Calaveras, która przeskoczyłaby Dan'la .
"...took a teaspoon and filled him full of quail-shot-filled..."
(rys. Strothmann)
Po tym jeden z przybyszów stwierdził, że przyjąłby zakład, ale nie ma żaby. Na to Jim wstał, zostawił swoją pod ich opieką i poszedł łapać przeciwnika. Pod jego nieobecność cwaniaczki nafaszerowały biednego Daniela śrutem. Podczas zawodów Dan'l sobie nie podskoczył, Jim przegrał złoto, a tamci odjechali. Mimo, że później zorientował się, że zrobiono go w kulki, i tak nic by nie udowodnił.
"Why blame my cats if he don't weigh five pound!'
and turned him upside down..."
(rys. Strothmann)
Miał tak opowiadać stary barman, Simon Wheeler, to w opowiadaniu. Miejscowa legenda głosi, że tę nieprawdopodobną historię usłyszał pierwszy raz od Rossa Coona, barmana i właściciela "Angels Hotel". Są też tacy, którzy dopatrują się nawiązania do antycznej greckiej przypowieści, gdzie Ateńczyk zapchał żabę Beotczyka kamieniami. Kto to wie? Co i gdzie.
Tu pomieszkiwał. Też bym chodził do knajp słuchać historyjek...
Mieszkając na Jack Ass Hill.
Faktem jest, że Mark Twain mieszkał w okolicy, po drugiej stronie rzeki Stanislaus River, na Jackass Hill, na południe od Angels Camp, i był częstym gościem miasteczek i obozowisk górniczych. Był tam jako dziennikarz. Pierwszy raz opowiadanie ukazało się w Saturday Press, w listopadzie 1865, pod tytułem:
"Jim Smiley and His Jumping Frog". W następnych wydaniach otrzymało nowy tytuł:
"The Notorious Jumping Frog of Calaveras County".
"Angels Hotel" gdzie Twain pierwszy raz usłyszał o żabie.
Between 1900-1930. Historical American Building Survey.
Dziesięć lat później, pan Coon, wraz ze współwłaścicielem , panem Lakem, sprzedali hotel. Nowy właściciel zamienił go w obiekt pierwszej klasy i zmienił nazwę na
Commercial Hotel of Angels Camp. Z czasem budynek był rozsprzedawany, aż do XX wieku z okładem. Obecnie na chodniku przed budynkiem znajduje się "Żabia galeria chwały", gdzie znajdują się zwycięzcy konkursu skoków.
Cały czas ta sama historia...
(Photo Peter Stackpole, c.1940, Time)
Tak się złożyło, że od 1928 roku, w Calaveras organizowane są żabie zawody
. Każdego roku, w trzecim łikendzie maja, 50 finalistów staje w szranki żeby wygrać główną nagrodę pieniężną i pobić światowy rekord
w skoku w dal. Ten zaś ustanowiła żaba Rosie, w 1986 r. i wynosi on 21 stóp i 5.75 cali. Nie przypuszczał pewnie, że stanie się przyczynkiem do takiej hecy Mark Twain (Zaznacz dwa, chodziło o dwa sążnie wody. To z czasów gdy pływał na parowcach rzecznych).
Angels Camp, Calaveras
, Jumping Frog Jubilee in
Frogtown.
Pocztówki z chatą Twaina i opis:
goldcountrygirls.
Jim Smiley and His Jumping Frog, 1865 (Osławnej skaczącej żabie z Calaveras)
, Sketches New and Old, Complete, by Mark Twain, (gutenberg.org.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz