wtorek, 8 grudnia 2015

Jesienny ból głowy.

Nie mogę sobie odpuścić, i nie wspomnieć o jesieni. Co prawda w poprzednim poście było którymś, ale to co innego. Tam to była galernia, wystawa mła. Także się nie liczy, a wspomnienie było tylko tytułem pracy, a dokładniej cyklu, bo jak każdy szanujący się fotografik, też mam cykl zaplanowany, a nawet to chyba nie pierwszy jest. Czy może projekt? Zastanowię się nad cyklem projektów, lub projektem cyklicznym. Ale nie tu, a jak już to na pewno nie teraz. Jesień...

Giuseppe Arcimbold, L'Autunno, 1573.


Jesień.   Осень.

  W cichym gąszczu jałowcowe osypisko.    Тихо в чаще можжевеля по обрьву.

Czesze grzywę jesień – zrudziałe konisko.    Осень – рьіжая кобьшла – чешет гриву.

  Nad rzeką pod brzegów zasłoną    Над речньім покровом берегов

Błękitnie podkowy jej dzwonią.    Сльішен синий лязг ее подков.

  Ostrożnym krokiem wiatr – mnich ubogi    Схимик – иетер шагом осторожньім

Kruszy listowie w wybojach drogi.    Мнет листву по вьіступам дорожньім.

  I całuje na jarzębiny krzewie    И целует на рябиновом кусту

Tajemnemu Chrystusowi rany świeże.    Язвьі красньіе незримому Христу.

Siergiej Jesienin    
Сергей Александрович Есенин
1916.


Zastanawiające, czy wiersze Jesienina na jesieni czyta się lepiej, czy to tylko placebo. To tak jak z tym babim latem, co to poniektórzy myślą, że kobiece, bo się do ostatka opalają w ten czas. A w tym całym babim lecie nie ma romantyki i to tamto, tylko jest starość. W sensie lata, bo baba to stara, tak jak dziad to stary, czyli stare lato. Taka końcówka w skrócie. A, że nasi praszczórowie uosabiali lato z kobietą, no to robi się wszystko jasne, koniec figli na trawie, bo nadciąga zima, a to już był facet, i do tego srogi, co poszczypać sobie lubił. Co prawda jeden taki, Andersen, przedstawił zimę jako królową, ale chyba wierzę Słowianom bardziej. I nie ma, że królowa musi z królem, bo wcale nie musi...Rządzić razem. Patrząc na te babie sprawy, to weźmy na ten przykład Puszczę Babią. I co w tej puszczy mamy? Kobiałek nie ma, a jak to w starej puszczy, pewnie są sosny. Tylko się nie rozpędzać należy, bo to i Babie Góry, Babie Doły i Babie Jary są do obadania jeszcze...A to już mniej ochoczo, a napewno nie grzebać się w tym.

Listopad się skończył, liście opadły, przyszedł Grudzień i błoto mieszane nogami w grudy zmieni za chwilę. Zimno, breja, deszcz i wiatr...I się można osowiałym zrobić. I jeszcze melancholia szkła, co niektórych ogarnie, inni zaś z depresją będą się zmagać. Ale nie ma co załamywać rąk...Wszak można poczytać lub posłuchać, gawęd i historii różnych, dowiedzieć się czegoś nowego, a może nawet nauczyć

Zespół Reprezentacyjny, Król.

Jego dynastia mocno tkwi /:2
W siodle, które dźwigamy my /:2
Nie poradzisz nic, bracie mój, 
gdy na tronie siedzi chuj
Buntu nie boi się władca ten, /:2
Co by z powiek spędzał mu sen /:2
Nie poradzisz... 
Ja, ty, ona, my, wy, oni, on /:2
Wszyscy liżemy mu dupę wciąż /:2
Nie poradzisz... 
Długo panował nam perski szach /:2
Chomeini też zrobił wa-bach! /:2
Nie poradzisz... 
W dalekiej Etiopii zdarzył się fakt, /:2
Że Negus, król królów, też z tronu spadł /:2
Lecz nie poradzisz... 
A i w Hiszpanii każdy to wie /:2
Że stary Franco nie ostał się /:2
Lecz nie poradzisz... 
Pewnego dnia obudzi nas huk /:2
Brytyjska korona poleci na bruk /:2
Lecz nie poradzisz... 
A czy mieszkańcy Tokio i Kioto /:2
Nie rzekli „koniec!” do Hirohito? /:2
Lecz nie poradzisz... 
Więc nie rwij włosów i nie załamuj rąk /:2
Pomęczysz się jeszcze nie jeden rok /:2
Bo nie poradzisz nic, bracie mój, 
gdy za chujem idzie chuj.

Bayer miał aspirynę na wszelkie zło tego świata, nie wiem jak się nazywało, na pewno jakieś bajeranckie prochy. Dawka wedle uznania. I jak ręką odjął. Panaceum. Tu będzie prościej, bo za pomocą książki, artykułu, ewentualnie słuchowiska, o tematyce historycznej, na pewno się wyjdzie z odrętwienia przynajmniej. Bo to historia jest niezwykła. Myślałem, że to ja byłem tak, co tu będę w bawełnę owijać, naoliwiony, że nie wiedziałem co się dzieje i w którą stronę. Wiem, że jesień to czas grzybiarzy, ale są pewne granice, których przekroczyć ponoć nie można. Bo się nie wróci. My je przekroczyliśmy. Duszy lotem śmigbłystnym, a pociski rykoszykoświstąkały jeno. No, byliśmy po tej drugiej stronie. Był też jakiś borowy dziad, a może partyzant, bo w mundurze czy jakiś inny strażnik lasu, i krzyczał strasznie. Coś jak diengi! Ki czort? Co mi tu o jakichś wulkanach z centralnej części Jawy zalewa. Ale w sumie to jest kompleks Dieng, to może jednak nie to, a może to ja źle odmieniam? Lornetkę miał, a może lunetkę, w każdym razie szkło, to chyba oficer był. Łapami machał i podzwaniał kryształami szczeciniasty. I tak gadał: "Sztoby diengi byli w karmanie, a nam chuj stajał, kak sosna". To co było robić? Pochylcie głowy, nadchodzi Dziad Borowy. To po małym, jak mawia rolnik wyciągając jaja z sieczkarni.

Dziady Borowe, Dziad Borowy.

Dalej rozmowa spadła na tory historyczne. Szczerbiec, to święty koronacyjny miecz Jagiellonów, którzy próbowali odtworzyć przed katolicką potęgę, mającego ponad 3000 lat Imperium Lechitów. Szczerbiec to miecz z nieba, który anioł boży w towarzystwie Ottona III dostarczył Chrobremu z rozkazem, żeby On, przy pomocy tego miecza zjednoczył znów razem 12 plemion Lechitów, sławnych Słowian biblijnego Izraela (Kroniki Frankońskie XI w.). Głowa kościoła Królestwa Wielkopolski, z czasów rozbicia dzielnicowego, biskup Bogufał, potwierdza to w Kronice wielkopolskiej z XIII wieku, i tak wyjaśnia, że Bolek łupną nim we wrota Kijowa, ze złota, i się był wyszczerbił. I wszyscy tak powtarzali. Ale za rozbiorów Niemiec był kumaty i wyjaśnił, że to było inaczej, że Szczerbiec to falsyfikat z XIII wieku, i że za Chrobrego nie było złotej bramy w Kijowie. A dla niemiaszków te badanie przeprowadził Joachim Lelewel, sławny, pracujący dla Niemców odkrywca fałszerstw historycznych. Ten sam co odkrył, że kronika Długosza to falsyfikat, a Grunwaldu nigdy nie było...Nie ma co się łamać i trzeba wrócić do korzeni. Władca Parzęczewa, był koronowany na króla Parzęczewa, koroną Parzęczewa. I przemyśleń trochę: Przemysław założył Przemysław nad Wkrą, gdzie później królem Przemysława był Atylla, potomek Przemysława. To nie tylko puste słowa, bo to wszystko jest spisane w kronikach min przez ruskich laptopistów...Kurcze blade. Tak, właśnie. I w ogóle nie lubimy Anonima, bo był szpiegiem Watykanu i ściemnił historię Polski, bo dlaczego zaczął od Mieszka I ? A Nemrod co to zbudował wieżę Babel, później się wypuścił na wywczas i postawił Wawel. I jak nic nie pomyliłem, Wisła to nazwa rzymsko-niemiecka, która przyjęła się w Polsce dopiero w XIV-XV w. Słowiańska nazwa Wisły to Wandalus…A kto mieszka nad rzeką Wandalus? A i trzech braci było, Lech, Czech i Rus, synów boga Pana, co to ich potomkowie do dziś się "panami" nazywają. Hellenowie jednak to jeszcze nie Grecy, tylko przodkowie Greków, natomiast ojcem wszystkich Greków był mityczny heros Grakus vel Krak'us, mieszkający w Hiperborei, a sławny z tego, że w pojedynku pokonał smoka, czyli dinozaura. (…) Grecy umieszczali na ceramice sceny jego walki z dinozaurem…Dla dobicia przeciwnika dodam, że Krzyżacy to Zakon Marii Panny z Jasnej Góry. I jeszcze o górach to wiemy, że z Łysej Góry nie na miotłach, a na wimanach latano, i były to wimany tego samego typu, na których król Salomon latał pomiędzy Indiami a Etiopią i Egiptem...

T-raperzy znad Wisły, Mieszko.

Po raz pierwszy na tej liście
Mieszko Pierwszy oczywiście.
Jeśliby się wersji trzymać
Dziejopisa Anonima,
Choć opartej na domysłach,
Mieszko to syn Ziemomysła.
Na początku z Wieletami
Bijał Mieszko się masami.
Potem znowuż Wolinianie
Uderzyli nań z Wichmanem
(Grefem i banitą saskim),
Lecz położył w mig na płaskim.

Mieszko, Mieszko!
Mój koleżko!
Mieszko Mieszko!
Mój koleżko!

Kiedy Hodon, ten margrabia
Chciał Pomorze mu zagrabiać
Pod Cedynią wlazł na szkapę
I mu strasznie obił japę.
Tu zasługa całkiem spora
Brata Mieszka jest - Czcibora,
Co Hodona zmiótł manewrem,
Gdy w bój wojów pchnął rezerwę.

Mieszko, Mieszko!

Kawał z Mieszka rzezimieszka
Był, bo kiedy w domu mieszkał,
Nieodmiennie to się wiąże
Z ty, że wywoływał ciąże.
Na dębowej kiedyś ławie
Wyznał miłość swą Dobrawie
(Że Dobrawa była Czeszka,
Lud ją nazwał: "Czeszka Mieszka").

 Mieszko, Mieszko!

Kiedy miłość Mieszki trzasła,
Bo Dobrawa Mieszce zgasła,
To zapałał był do Ody
I wyprawił zaraz gody.
Oda do młodości żyła
W Niemczech, ale je rzuciła,
Taki żar w niej Mieszko wzniecił,
No i mieli troje dzieci.
Co do dzieci, nie omieszkam
Wspomnieć jeszcze, że syn Mieszka
I Dobrawy w skrócie "Dobry",
To był Bolek, znaczy Chrobry.

Teraz pora na laurkę,
Co obejmie Mieszka córkę.
Świętosława vel Sygryda,
Gdy ją Mieszko za mąż wydał,
Była wpierw królową szwedzką,
Później duńską, a jej dziecko
To syn Kanut, postać znana,
Rzucił Anglię na kolana.

Chociaż Mieszko nie miał mieszka,
Orzeł z niego był, nie reszka
I do tego kawał Piasta,
Choć nie Piastów protoplasta.
I to wszystko, bowiem Mieszka
Życia się urwała ścieżka.
Teraz skupcie się psubraty,
Bo ważniejsze padną daty:
960 (dziewięć, sześć, nul) - data tronu,
992 (dziewięć, dziewięć, dwa) - czas zgonu.
Ślub z Dobrawą - 965 (dziewięć, sześć, pięć)
A chrzest Polski - 966 (dziewięć, sześć, sześć).
972 (dziewięć, siedem oraz dwójka) -
Pod Cedynią niezła bójka,
980 (dziewięć, osiem, zero dodam) -
Ślub II, Oda panna młoda.

Mieszko, Mieszko!

Dobra, dobra,
Dobra, dobra,
Pocałujcie
W dupę bobra!

Na jesienne dolegliwości, to można się jeszcze w kanał pana Pawła Szydłowskiego wpuścić się. Co to Dänikena z łatwością na śniadanie wcina.  Całość tu: histŒria. Nie ma znaczenia czy od początku się słucha, i tak jest zagmatwane zdrowo ;). To przez laptopistów, jak pan Szydłowski rozszyfrował sprytnie pisarzy, pewnie, wszystko tak...Żeby nie było, że to do śmiechu, tylko poważnie pod rozwagę podałem, to inni, poważni, na tem przykład tak pisali o państwie Lechitów:

Ten właśnie wzrost zaludnienia u Lechitów nadwarteńskich wywołać musiał wcześnie potrzebę rolnictwa, t j. przemiany lasów na pola, od których nazwano ich „polanami”, czyli „polakami”. Najtrafniej określił początek tej nazwy Długosz: „Lechitowie, ci zwłaszcza, którzy na polach siedzieli, zostali przez inne pokrewne sobie drużyny, koczujące po lasach, nazwani Polanami, t. j. pól mieszkańcami, a ta nazwa tak się potem między ludźmi utarła, że dawne nazwisko (Lechitów) poszło w zapomnienie, a naród i kraj wszystek począł mianować się Polską”. W którym wieku to nastąpiło, nie podobna dzisiaj ściśle oznaczyć. W każdym razie Kromer zdaje się być bliskim prawdy, pisząc w wieku XVI: „Nazwisko Polaków ledwie od siedmi albo ośmi set lat do używania weszło”. W najdawniejszych świadectwach, jakie mamy z końca X wieku, nazwę Polski pisano po łacinie: Polonia i Polenia, a Bruno, pisząc żywot św. Wojciecha około r. 1000, nazywa Polaków: Polani, Poloni i Poloniani.

Zygmunt Gloger, Geografia historyczna ziem dawnej Polski, Kraków 1903

Lud Ligiów (Ligii). Nazwisko Ligii jestto nazwisko Ługów czyli Łużyczan. piszący wkrótce po wieku Tacyta, Ptolemeusz geograf, wspomina także o tym narodzie Ligiów i zwie go Lugii. U Ligiów powiada Tacyt, jest miasto gdzie przechowywaną jest cześć Kastora i Poluxa; właśnie na miejsce to przypada Gniezna, w którem wedłóg podania naszych historyków, był za czasów słowiańskich świątynia Świstum Poświstum. Swewowie staczali boje z Rzymianami zkąd tradycja wojen z Juliuszem Cezarem w naszych historykach. Wspomina też Ptolemeusz o plemieniu nad Wisłą, Bulones, co oznaczało Pulones t.j. Polaków. 

Polska nie nazwaną została od pola; kraj o którym jego kronikarz lszy mówił, iż był cały lasami okryty: "Polonia regio est nemorosa." Gall, nie mógł być nazwanym od pola. Gdy więc pierwiastkiem wyrazu Polska, Polacy nie jest dźwięk 'pole', być musi przyimek 'po', który też był powszechnym u Słowian w odcienianiu imion właściwych (Po-morze, Po-lesie, Po-dole, Po-łowcy, Po-labij itp). [...] I nazwiska: Podlasie Pod-Lachią a Polesie Po-Lechią ('po' ma tu znaczenie od zewnętrznego względu) zapewne oznaczają; pierwiastkiem bowiem tych nazwisk nie mógł być 'las'. Jako leżąca za 'lasem' przy 'lesie' pod 'lasem', może się uważać wioska, miasto (Zalesie, Przyborze, Podhajce itp), ale nie cała prowincya, sama zwłaszcza w lasy obfitująca

Aleksander Tyszyński, Uwagi nad pismem p. Maciejowskiego "Pierwotne Dzieje Polski i Litwy" [w:] Biblioteka Warszawska. Pismo poświęcone naukom, sztukom i przymysłowi., Warszawa 1848 r., s.527-589. 

Latopis Nestora, kroniki biskupa Bogufała II, Thietmara z Merseburga, Prokosza (tą właśnie agent Lelevel rozszyfrował jako fałszywą), Galla, mnicha Helmonda, Kadłubka, Prokopiusza z Cezareji czy Jordanesa, i wielu, wielu innych, też warto przeczytać, ale...W oryginale, w sensie, w formie autorskiej. Jak się nie ma drygu czy chęci do staroci, jest pozycja, która może zachęcić do takich wycieczek.

"Słowiańscy królowie Lechii. Polska starożytna",Janusz Bieszk, Bellona, 2015.



Za wydawcą Jest to pierwsza publikacja w polskiej historiografii na temat organizacji władzy i funkcjonowania Lechii, czyli starożytnej Polski, zwanej inaczej Imperium Lechitów, Scytią Europejską lub Sarmacją Europejską. Na podstawie ponad 50 kronik i materiałów źródłowych, polskich i zagranicznych, oraz 36 starych map cudzoziemskich autor opracował, po raz pierwszy, poczet słowiańskich królów lechickich w okresie od XVIII w. p.n.e. do X w. n.e. Dokonał także opisu terytorium Lechii, jej gospodarki, handlu, budownictwa miast, grodów, portów oraz żeglugi, transportu i bitych monet lechickich, a także głównych wojen i bitew, pominiętych dotąd. Powyższe odkrycia były ściśle związane z wynikami najnowszych badań genetycznych Ariów - Słowian, przeprowadzonych w laboratoriach polskich i zagranicznych w latach 2010-2013, według których my Polacy, Ariowie - Słowianie zamieszkujemy tutejsze ziemie od 10 700 lat. Potwierdziły to również ostatnie odkrycia polskich archeologów na terenie grodów, miast, osad obronnych i grobowców, wybudowanych przez naszych przodków, Ariów - Prasłowian, na terenie obecnej Polski.


Żonglerka tekstami źródłowymi, nazwami własnymi, DNA, zdaniami wyrwanymi z kontekstu. Pełna swoboda. Bardzo to inspirująca lektura, wyborny materiał który może skłonić do przemyśleń, gdy plucha za oknem, i na pewno niejeden zatwardziały sceptyk, czy inny wątpiący, uwierzy, albo choć oczy otworzy. Może się też zdarzyć, że wątpia się skręcą.

Tutaj dla ogólnego rozpatrzenia, na co się przyjdzie porwać: lechistanpl, Kim są Polacy, cz. 1. Pozostałe są też, w innych artykułach.

Historia zaś jest bezlitosna, i podaje nam, że był taki jeden, pan Henio, co to bajki czytał, i Troję na koniec znalazł...Też się śmiano z niego.

To następnego, żeby nam gęby szuwarami nie zarosły...


PS Nie wiem jak tu kota wcisnąć. Myślę, że kota jednak można dostać...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz