S. Gross (CN Colletion).
W całości towarzystwo się tak rozsmakowało w żabinie, że od 1980 we Francji obowiązuje zakaz ich zbierania w celach konsumpcyjno-komercyjnych. Gatunek zagrożony pożarciem. 4000 ton udek rocznie ponoć. Tak pod nóż zaczęły trafiać żabki z importu, w dużej ilości. Nie może się obyć rzecz jasna bez czarnego rynku żab własnych, bo wszak co nie francuskie, to nie warto na język brać. Do koneserów zaliczają się mieszkańcy Beneluksu, mieszkańcy Ameryki Południowej, paru krajów azjatyckich i USA. W tym ostatnim, to tak się posmakowali, że mają "Frog Capital Of The World", Rayne w Luizianie. Tylko, że w Rayne to zaczęło się pod koniec XIX wieku, około 1880 roku. Wtedy to pewien szef kuchni, Donat Pucheu, zaczął sprzedawać soczyste i smaczne części bullfrogów, żab ryczących aka żab byczych, do restauracji w Nowym Orleanie. Specjał lotem błyskawicy rozszedł się po kontynencie, przy wydatnym udziale braci Weill, Edmonda, Gontrana i Jacquesa, francuskich emigrantów przybyłych z Paryża w 1901 roku. Sukces braci wywindował Rayne na mapę jako Żabią stolicę świata.
Żaba rycząca (Żaba byk) na przekąsce,
1min. 40sek. higiena paszczy;).
Około 4.5 tysiąca kilogramów żabich udek tygodniowo, nawet przy ich rozmiarach, musiało zrobić swoje.
W 1946 Rayne dostało dodatkowego impulsu, kiedy to organizatorzy Festiwalu Ryżu zachęcili Rayne do zorganizowania pierwszych Żabich Derbów. Udział w zawodach był zarezerwowany dla najpiękniejszych żabć, to jest najpiękniejszych kobiet w mieście przebranych za żaby. Miały one w tych strojach kicać po ulicy...;) Zresztą kicają do dzisiaj, Rayne Frog Festival, a miasto już nie wysyła żabek na wycieczki w jedną stronę. Słynie z żabich murali, czy malowideł wykonanych na drzewie lub gdzie się da. Tu druga nazwa się kłania: "Louisiana City of Murals". No i festiwalu.
Murale z "Frog City" (fot. Amy Snyder).
Ciekawe jakby się braciszkowie na takiego bullfroga zapatrywali. Normalnie to waży ok 180 gramów i ma około 15 cm. długości. Dojrzałe mogą ważyć około 0.5 kilo, a są i takie co to mierzą 20 centymetrów i ważą 0.8 kg. To dopiero ryba. I sama może do kuchni przyjść. No i smaczniejsza musi być, bo ma dietę bogatszą, pajomki, skorpiony, myszy czy ptaki, a nie same owady z muchami co to siadają na czym wiadomo, czasem glista. Inna sprawa z tym żabim jedzeniem, to tak ogólnie już gdybam, bo podczas przełykania zapadają się im gałki oczne w oczodoły, dzięki czemu popychają nimi pokarm do przełyku. Po to mają takie wypukłe, żeby było co wepchnąć, inaczej by miały podniebienie wtórne i świńskie oczka. Stąd powiedzenie, że żaba połyka oczami.
Senator John F. Kennedy z żoną Jackie na The Rice Festival,
Crowley, Louisiana. Pazdziernik 1959.
Reggie Family Archives.
Dziwnym zbiegiem okoliczności na Festiwalu ryżowym, który pomógł rozkręcić się żabiej stolicy, w roku 1959, był nie kto inny jak sam senator J.F.K. z małżonką. To było w Crowley, które się nazywa też "Rice Capital of America". Tu już sprawy się komplikują. Nie wiem co, ale coś poszło tam nie tak. O ile ryż senator mógł polubić, przynajmniej oficjalnie, to z żabami mu nie wyszło. I już trzy lata później, w październiku 1962 roku, mało się nimi nie udławił. A to za sprawą Fidela, miłośnika skręcanych liści, który to przy udziale braci w wierze, razem z Chruszczowem, ukręcił sobie na wyspie nuklearne cygara, Free Rocket Over Ground - FROG, w oryginale 2K6 Luna.
FROG-2K6 Luna (jfk14thday).
Cała historia znajduje swój finał bardzo niespodziewanie, a może nie, w Anglii. No bo tak. Zaczęło się we Francji od głodnych braciszków, później żydowscy emigranci zabrali nogi do USA, tu się rozpleniła ich konsumpcja po całym kontynencie. W Crowley była świątynia Masonów, a na początku XX wieku N. Michnik został tam pierwszym rabinem. Po I wojnie światowej było tam 50% ludności żydowskiej. Angole i Francuzi stracili tereny w Ameryce Północnej, trochę wcześniej, ale chodzi o fakt. Sovieci przywieźli swoje FROG-i na Kubę w '62, bo w '59 USA swoje rakiety umieściło między innymi w Turcji i...Anglii. Wszystko to po to, żeby udowodnić, że żabie udka, czy może nawet konsumpcja żab w całości, to nie jest zasługa Francuzów. Wszak już ok 8000 tysięcy lat temu (datowanie znalezisk 6250-7596 r p.n.e.), właśnie w Anglii, zajadano się żabami, pstrągiem i łososiem, przy współudziale tura. Taką dietę mieli mieszkańcy osady niedaleko Stonehenge. Jak to powiedział David Jacques, z Uniwersytetu Backingam: Wydaje się, że tysiące lat temu ludzie z tego stanowiska mieli menu w stylu Hestona Blumenthala, w którym daniem głównym były udka ropuchy, tury, dziczyzna i jelenie szlachetne z orzechami laskowymi. Innym wariantem zaś był łosoś i pstrąg z jarzynami. Dodaje: To ważne dla zrozumienia stylu życia ludzi mieszkających tu około 5 tysięcy lat przed wybudowaniem Stonhenge i nasuwa się pytanie, gdzie są teraz żaby? [Frogs legs found at Mesolithic dig]. Francuzi też mają kłopoty z populacją płazów restauracyjnych. Jak tak dalej pójdzie, to nie będzie potrzeba broni atomowej do wykończenia dawców przysmaków. A na żabciach to na pewno się nie skończy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz