Jesień w Pekinie / L'automne à Pékin, 2015
(fot. Brykiet Noga).
(fot. Brykiet Noga).
Aparat który zrobił to zdjęcie miał 107 lat i procentów niemało u operatora. Dziwił się ludziom, którzy się odwracali jak wyjął skrzynkę z czerwoną torbą przed siebie i majstrował przy niej, nie zwracając uwagi na otoczenie. Otoczenie zaś zwracało się w jego stronę i zapytowywało czy może potrzymać sprzęt i czy to w ogóle działa. Dziwili się bardzo, że na tylnej ściance, która była z drewna, nie ma wyświetlacza...A żeby zrobić kolejne zdjęcie trzeba pokręcić takim wihajstrem, żeby matrycę przesunąć, bo poprzednia się była zużyła.
Jak każdy szanujący się zamek czy pałac, i Pekin ma swoje legendy. Legendy legendarne jak i legendy prawdziwe. Do tych mniej prawdziwych należą opowieści o tym jak to Józek S. spytał się Bolka B. jaki to prezent Warszawie się przyda. Wybór był niewielki, metro, osiedle i pałac, i oczywisty. Pod pałacem ma istnieć stacja kolejowa i połączenie z Dworcem Centralnym czy dawnym KC i pięć podziemnych kondygnacji (są tylko dwie), i schron przeciw atomowy. Duchy też się znajdą, a to tych biedaków co zginęli podczas budowy, a ich ciała wykorzystywano w ramach uzdatniania fundamentów lub zamurowywano w ścianach. Są też tajemnicze pokoje, w których mieszkają manekiny poprzykrywane prześcieradłami.
Do legend prawdziwych zalicza się historia kocich pracowników. Jest ich obecnie 25, na etatach, i łowią nie dla zabawy szkodniki. Czyli tacy ochraniarze. Było ich nawet ok 60, ale jak wszędzie i tu redukcja etatów zrobiła swoje. Wzięli się oni, ci koci, z małych miasteczek i wsi, skąd to poprzywozili ich właściciele pracujący w pałacu. I tu porzucali. Jeszcze dwa lata temu ich opiekunką była pani Elżbieta Michalska. Ludzie w szarych czasach, jakichś latach '60-tych, naprawdę wierzyli w moc "Pajaca" i utożsamiali go z władzą. Pisali do niego listy takie: "Drogi Pałacu Kultury i Nauki, mam trudną sytuację mieszkaniową czy mógłbyś mi pomóc". To były czasy. Pracujący tam ochroniarze, nie mogli się tym faktem chwalić, nawet rodzinie. Ochrona była, jak na taki przybytek kultury i władzy, nie byle jaka. Sam Biskup z Kieliszkiem, i jeszcze Bania, byli pierwszymi ochroniarzami w pałacu. I im to się udało zatrzymać i nie wpuścić samego Bolka B., który sobie umyślił zwiedzanie bez zapowiedzi.Wejście do pałacu było szarakom wzbronione, dopiero od Gomułki się to zmieniło. Co do dzikich lokatorów, zawsze się tacy trafią, to samica sokoła założyła sobie na 42 piętrze gniazdo. I przylatuje sobie na okres lęgowy. Do portierni zaś wprowadziła się kobieta z dzieckiem, a w kinie "Wiedza" zamieszkał włóczęga Marek, na kilka miesięcy. Ciekawe co by z nimi zrobił pewien miliarder, z USA, który zwrócił się z ofertą kupna pałacu, przewiezienia w kawałkach do Stanów i poskładania go jak puzzle...Polska odmówiła.
"To się odbuduje..."
Jak każdy szanujący się zamek czy pałac, i Pekin ma swoje legendy. Legendy legendarne jak i legendy prawdziwe. Do tych mniej prawdziwych należą opowieści o tym jak to Józek S. spytał się Bolka B. jaki to prezent Warszawie się przyda. Wybór był niewielki, metro, osiedle i pałac, i oczywisty. Pod pałacem ma istnieć stacja kolejowa i połączenie z Dworcem Centralnym czy dawnym KC i pięć podziemnych kondygnacji (są tylko dwie), i schron przeciw atomowy. Duchy też się znajdą, a to tych biedaków co zginęli podczas budowy, a ich ciała wykorzystywano w ramach uzdatniania fundamentów lub zamurowywano w ścianach. Są też tajemnicze pokoje, w których mieszkają manekiny poprzykrywane prześcieradłami.
Do legend prawdziwych zalicza się historia kocich pracowników. Jest ich obecnie 25, na etatach, i łowią nie dla zabawy szkodniki. Czyli tacy ochraniarze. Było ich nawet ok 60, ale jak wszędzie i tu redukcja etatów zrobiła swoje. Wzięli się oni, ci koci, z małych miasteczek i wsi, skąd to poprzywozili ich właściciele pracujący w pałacu. I tu porzucali. Jeszcze dwa lata temu ich opiekunką była pani Elżbieta Michalska. Ludzie w szarych czasach, jakichś latach '60-tych, naprawdę wierzyli w moc "Pajaca" i utożsamiali go z władzą. Pisali do niego listy takie: "Drogi Pałacu Kultury i Nauki, mam trudną sytuację mieszkaniową czy mógłbyś mi pomóc". To były czasy. Pracujący tam ochroniarze, nie mogli się tym faktem chwalić, nawet rodzinie. Ochrona była, jak na taki przybytek kultury i władzy, nie byle jaka. Sam Biskup z Kieliszkiem, i jeszcze Bania, byli pierwszymi ochroniarzami w pałacu. I im to się udało zatrzymać i nie wpuścić samego Bolka B., który sobie umyślił zwiedzanie bez zapowiedzi.Wejście do pałacu było szarakom wzbronione, dopiero od Gomułki się to zmieniło. Co do dzikich lokatorów, zawsze się tacy trafią, to samica sokoła założyła sobie na 42 piętrze gniazdo. I przylatuje sobie na okres lęgowy. Do portierni zaś wprowadziła się kobieta z dzieckiem, a w kinie "Wiedza" zamieszkał włóczęga Marek, na kilka miesięcy. Ciekawe co by z nimi zrobił pewien miliarder, z USA, który zwrócił się z ofertą kupna pałacu, przewiezienia w kawałkach do Stanów i poskładania go jak puzzle...Polska odmówiła.
"To się odbuduje..."
*"PKiN" (PeKiN, Pekin) - Pałac Kultury i Nauki / Palace of Culture and Science. Pekin - Beijing (Peking).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz