Fot. Brykiet Noga.
Zdjęcie to przypomniło mi pewną historię. Działo się to w czasach zamierzchłych, na pewno wiek poprzedni. Dla ułatwienia, przedstawię to jako sztukę, dramat w jednym akcie.
Sztuka pod tytułem "Kulturalny On".
Dramatis personæ:
On.
Ona.
Mama.
Scena pierwsza, akt jedyny.
On i Ona, jak większość onych, zmagali się z brakiem miejsca dla siebie. Gdy Mama oznajmiła, że wyjazd ma tygodniowy, do znajomej w rzeszowskiem, zdrowotny, to przyjęli wiadomość z ulgą, dla Mamy zdrowia. Gdy Mama wyjechała, oni zaprzestali uczęszczania na wykłady i zajęli się pilnowaniem domu. Pilnowali go gorliwie, po najniezbędniejsze rzeczy go opuszczając, w sensie ich zakupu. Inne niezbędności załatwiali wewnątrz, bez wychodzenia i wytchnienia. Bo to miasto było. I tak, pewnego dnia, On stojąc..W niej trwał...Ona trwanie to przyjmowała bez słów, bo słów nie było trza i niemożliwości były wiadome. Wtem, drzwi się otwarły i weszła Mama...Ona nic, rzęsami nakryła oczy i milczy, mając usta grzechu pełne. Mama z bladości przeszła w ciemny róż. On, w tym momencie czuje się jak rycerz. Musi wszystko wziąć na klatę i wyjaśnić, stojąc w zwarciu i bez gaci, i będąc twardym. Więc, w te słowa się odzywa: Przez żołądek do serca...Krasząc to gupim uśmiechem. Ona się zacisła, wzbudzając w Nim barbarzyństwo i ruchawkę...Mama, bez słowa wyszła. Po czasie odpowiednim, On miał opuścić lokum. Wychodząc, zajrzał do salonu, gdzie siedziała Mama, pijąc kawę i jedząc ciastko. On, kulturalnie wychowany, wychylając głowę rzekł: "smacznego"...Usłyszawszy dziwne odgłosy, chciał zawrócić, ale siła straszliwa jakaś wystawiła go przed drzwi, których to, nikt nie otwierał....
Spotykali się jeszcze długo, według najlepszych polskich tradycji konspiratorskich. On "Twardy", ona "Róża"...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz