Lato, Giuseppe Arcimboldo, 1563.
Z przesileniem, związane jest święto najkrótszej nocy, Noc Kupały, Kupalnocka lub Kupała. Było i jest ono, świętem miłości i radości, urodzaju i płodności, jedności mężczyzny i kobiety, magi i wróżb. W tajemniczych rytuałach oddawano się opiece Swarożyca. Skacząc przez ogień dokonywano oczyszczenia. Składano ofiary, które były wlewane lub wrzucane do ognia, po uprzednim wzniesieniu toastu na cześć boga, profuzyjnych zbiorów, plenności i nie wiem czego jeszcze. Często był to miód pitny i różne plony ziemi. Słowianie zachodni nazywali ofiarę obiata, składali ją także podczas dziadów. Słowianie wschodni i południowi używali terminu żertwa (żarcie i żyr-tłuszcz oraz żar-ogień). Połabscy zaś trzeba, co podobnie jak obiata, oznaczało coś ślubowanego, obiecanego. Na marginesie, gracze w warcaby dokonują żertwy, poświęcają pionka dla późniejszej korzyści.
Przesilenie. Albert Hofmann, Bicycle Day, 1943.
Do części oficjalnej, ale nie u wszystkich, Słowianie zachodni po ofiarach przechodzili od razu do części rozrywkowej, należało jeszcze pożegnanie, przez spalenie, Jaryły.
Bóstwa związanego z odradzająca się wiosną przyrodą.
W skrócie, następowało pożegnanie wiosny. Jak z zimową Marzanną. Palą, topią swoich bogów, w sensie ich wyobrażenia. Całkiem przyjemnie. Tacy inni, to syna swojego boga przybili do desek. Dodam, że samego Jaryłę bardzo przyjemnie witano. Po korowodach, tańcach i pierwszym siewie, rozpoczynała się uroczysta biesiada z elementami orgiastycznymi. Czemu by nie powrócić do korzeni?
Wracając do Kupalnocki. Po zakończeniu obrzędów religijnych, następowała część przyziemna. Rozpoczynało się biesiadowanie, tańce i śpiewy, skoki przez ognisko, kojarzenie się w pary, dziewczęta wróżyły sobie puszczając wianki na wodzie. Kulminacją tych uciech cielesnych było poszukiwanie kwiatu paproci. Ciepło, słońce, kolarzówki...Pedały na swoich miejscach, pod butem, spięte łańcuchem.
W poszukiwaniu kwiatu paproci (?).
Perunowy kwiat, kwiat paproci, zakwitający podczas najkrótszej nocy w roku, miał zapewnić znalazcy bogactwo i dostatek. Nic w tym dziwnego, poza faktem, że paproć nie kwitnie. Tak mówią botanicy. Czego więc, poza obłapianiem nocnem, po lesie ludziska szukali? Zygmunt Gloger, w Encyklopedii staropolskiej (1900-1903), pod hasłem "Rośliny miłośnicze",
wspierając się między innymi dziełem Marcina z Urzędowa, XVI wiecznego polskiego botanika, zielarza, lekarza i księdza, Herbarz Polski to jest o przyrodzeniu ziół i drzew rozmaitych i inszych rzeczy do lekarstw należących księgi dwoje, 1543-1553, podanie wywodzi ze zwyczaju nacierania się przez kobiety nasięźrzałem, co miało podnieść atrakcyjność niewiast i przyciągnąć spojrzenia płci przeciwnej. Wymowna jest sama nazwa, na się-na nacierającą się niewiastę, źrzeć-spojrzeć...A wspomina o niej Aleksander Brückner, w swoim słowniku, że już od XV wieku jest notowana. A perunowy, bo wiadomo, Perun, burze i pioruny, napięcie w przyrodzie...
Koło paproci, Kwiat paproci (W noc świętojańską),
Witold Pruszkowski, 1875.
Jak przystało na magiczną roślinę i czas, nie mogło być za
prosto, bo było by za łatwo. Musiała bowiem białogłowa, spragniona męskiego towarzystwa, zrobić co
następuje [za Z. Glogerem]: "A więc upatrzywszy za dnia miejsce, gdzie
rośnie nasięźrzał, musi iść tam o północy nago i obróciwszy się tyłem - żeby
jej diabeł nie porwał - rwać go, wymawiając pewną formułę, którą wyżej
zamieściłem".
Wzmocnienie siły magicznej następowało po wypowiedzeniu tej
formuły:
Nasięźrzale,
nasięźrzale,
Rwę cię śmiale,
Pięcią palcy, szóstą, dłonią,
Niech się chłopcy za mną gonią;
Po stodole, po oborze,
Dopomagaj, Panie Boże.
Rwę cię śmiale,
Pięcią palcy, szóstą, dłonią,
Niech się chłopcy za mną gonią;
Po stodole, po oborze,
Dopomagaj, Panie Boże.
Do powstania legendy miał się też przyczynić bałagan,
panujący w systematyce do początku XIX wieku. W różnych rejonach ta sama
roślina nosiła przeważnie inne nazwy. Zaś mianem paproć określano wiele roślin
występujących na terenach podmokłych, z których wiele kwitnie w czerwcu. Jest
jeszcze ślad indoeuropejski, pap-r, który oznacza sitowie. Dochodzą tu
jeszcze gatunki "kwitnących paproci", których płodne części liści
zebrane w grona mogą wyglądać jak kwiaty.
Chata dla ptaka (wiano.eu).
Niejasno wygląda też sprawa nazewnictwa. Noc Kupały. Nazwa
święta ma pochodzić od Wenetów, wchłoniętych przez Słowian. Najczęściej
wywodzona jest z indoeuropejskiego słowa kup-żarzyć się, co łatwo
połączyć z ogniem i jego bóstwami, i kump-grupa, plemię. To miało by
określać wspólnotę w poddaniu się obrzędom. Wywodzona jest także z imion bogów
miłości, rzymskiego Kupidyna i słowiańskiego Kupały. Echem chrystianizacji są inne nazwy tego
święta. Noc Świętojańska, z przesunięciem daty na 23/24 czerwca, bo 24 jest
umownym dniem śmierci św. Jana Chrzciciela, i jest dość zbieżna z Kupałą.
Kościół przegrywając walkę chrystianizacyjną, zaadaptował święto pogańskie
nadając mu patrona, nowe znaczenie rytuałom i nazwę. Także Sobótka pokazuje jak prawdopodobnie kościół odnosił się do tego święta. Gdyż był to
mały sabat, na którym zbierały się czarownice i demony...Choć bardziej
prawdopodobne wydaje się, pochodzenie tej nazwy od Ślęzy, gdzie znajdowała się
świątynia Kupały, a góra była nazywana Sobótką. Ale nigdy nic nie wiadomo, bo
góra mogła przejąć nazwę, prócz tego, że się świetnie bawili. Czego efektem jest
przesąd, że bociany dzieci przynoszą. Taki efekt kupalnocki. Bo po dziewięciu
miesiącach, od nocnych manewrów, w marcu bociany już zaczynają wracać do
dom...;) W tym samym czasie następował nadmierny wysyp populacji. W
Wielkopolsce panowało przekonanie, że bocian z jakiegoś tajemniczego stawu
przynosi noworodka. Staw, podmokłe tereny, kwiat paproci.
Koło stawu (?)
Płeć też jest zagadkowa. Kupała może być trzecim synem
Swaroga, lub przyjmując trójpostaciowość boga, samym Swarogiem, albo boginią miłości, urodzaju i płodności oraz patronką "mądrych
niewiast", utożsamianą z Ładą, zachodniosłowiańską boginią płodności i
wegetacji. Jak kto woli.
Teraz w duchu pogańsko-chrześcijańskim, możemy barłożyć się w
najlepsze od 21 do 24, będąc bardzo świętojebliwymi...
Alibabki, Kwiat jednej nocy, 1969
.
Zakwita raz, tylko raz, biały kwiat.
Przez jedną noc pachnie tak, ach!
Przez taką noc Królowa Jednej Nocy ogląda świat.
A swiatło dnia zdmuchuje kwiatu płomień na wiele lat.
Zapala się tylko na pare chwil,
Gdy cały świat wokół śpi, ach!
A pachnie tak jak piołun i wanilia - kwiat, biały kwiat.
Przez taka noc Królowa Jednej Nocy ogląda świat.
Przez taka noc Królowa Jednej Nocy ogląda świat
Ten dziwny kwiat sekret mój dobrze zna:
Raz kocham na wiele lat, ach!
Oczami snu spojrzymy zakochani na cały świat.
I nie wie nikt dla kogo zakwitniemy, ja i ten kwiat.
Mój sekret zna biały kwiat,
Mój sekret zna biały kwiat
Mój sekret zna biały kwiat
Przez jedną noc pachnie tak, ach!
Przez taką noc Królowa Jednej Nocy ogląda świat.
A swiatło dnia zdmuchuje kwiatu płomień na wiele lat.
Zapala się tylko na pare chwil,
Gdy cały świat wokół śpi, ach!
A pachnie tak jak piołun i wanilia - kwiat, biały kwiat.
Przez taka noc Królowa Jednej Nocy ogląda świat.
Przez taka noc Królowa Jednej Nocy ogląda świat
Ten dziwny kwiat sekret mój dobrze zna:
Raz kocham na wiele lat, ach!
Oczami snu spojrzymy zakochani na cały świat.
I nie wie nikt dla kogo zakwitniemy, ja i ten kwiat.
Mój sekret zna biały kwiat,
Mój sekret zna biały kwiat
Mój sekret zna biały kwiat
Jonasz Kofta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz