Dokładnie, "Katzen-Heyer", a jeszcze dokładniej Arthur Heyer. Urodził się w 1872, w Haarhausen, † 1931 roku, w Budapeszcie. Zasadniczo nie zwracam uwagi na miejsca i daty. Tym razem postanowiłem to zmienić. Otóż, zwróciło moją uwagę miejsce narodzenia, Haarhausen. Nazawa miasteczka składa się z dwóch wyrazów, haar - włos i hausen - gniezdzić się, którego synonimami są żyć i mieszkać. W skrócie, wszyscy mieszkańcy gnieździli się z włosami;). I jeszcze Budapeszt, znaczy się wybrał Węgry.
Autoportret, Arthur Heyer, Kieselbach Galéria és Aukciósház.
Lata młodzieńcze spędził w szkole, pod czujnym okiem nauczyciela wiejskiego, którym był jego ojciec. Jako utalentowany piętnastolatek trafił do Muzeum Rzemiosła Artystycznego w Berlinie, gdzie przez pięć lat pobierał nauki, 1890-95, między innymi od Maxa Friedricha Kocha. Taki inny historyczny malarz. W tym okresie zaczął publikować swoje rysunki, w różnych czasopismach, ale najważniejszym był dodatek satyryczny Berliner Wespen (Berlińskie Osy). Pod koniec nauki zaczął się wypuszczać do Transylwanii, w celu prowadzenia studiów. To sprawiło, że w rok po ukończeniu szkoły postanowił przenieść się do Budapesztu, a w 1900 wystąpił o obywatelstwo CK.
Glaspalast München.
Na początku zarabiał jako ilustrator książek. Pierwszą wystawę miał w Budapeszcie w 1906, później było wiele innych, a w 1909 wystawiał się w rodzinnej Turyngii, w Waimarze i mieście Gotha, gdzie przeniósł się z rodzicami po urodzeniu. Dostał order, i jeszcze miał wystawy, jak w Künstlerhaus Wien i w Szklanym pałacu w Monachium (Glaspalast München). Inaczej się stać nie mogło i w 1915 roku został profesorem.
Kura z kurczętami.
Oprócz wczesnych rysunków satyrycznych malował obrazy. To był malarz. Głównym tematem jego prac są zwierzęta: zające, bażanty, kury, jelenie, psy i inne. Z psów to zwłaszcza jego Mucki. Najgłówniejszym tematem zaś były koty, głównie marki Angora. Ze względu na jakość i ilość namalowanych kotów został okrzyknięty "Katzen-Heyer". I nawet jeśli to były prace na zlecenie, z czegoś żyć trzeba, to coś do kotów musiał mieć, skoro tyle ich było i tak realistycznie je oddał. I tu właśnie się kłania miejsce urodzenia, Haarhausen. Jak się gnieździ od małego z włosami, to później tak się ma.
Biały Pers na stole.
Dwa białe koty i owad.
Kot.
Biały kot i dwa cytrynki.
Trzy białe koty obserwujące żuka.
Ma tego trochę, a ma też i takie.
Koza pasąca się w Alpach, 1917.
Jesienny krajobraz z jeleniem, ok 1900.
Bożonarodzeniowe krasnoludy.
Buldog francuski.
* Wolne tłumaczenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz