czwartek, 7 maja 2015

I wódź nas na pokuszenie...

Bogini Bastet.

(?)

Bogini miłości, tańca, płodności, nieskrępowanego erotyzmu. Czego chcieć więcej? A tu jeszcze mamy: opiekunka ogniska domowego, macierzyństwa i kobiet ciężarnych, chroniąca mężczyzn przed chorobami i demonami. W Tekstach Piramid nadano jej miano niańki i matki faraonów. Bogini o ciele kobiety i głowie kota, albo ponętna kobieta w otoczeniu kotów, czasem tylko kotka...

Figurka Bastet za €52,76.

Egipt. Mumie, szczury i pająki, faraoni i piramidy, żaby też. Badziew. A...I krokodyle, też badziew. Ale to było, nie wiem jak obecnie, najbardziej przyjazne państwo dla kotów. Koty były święte. Jakby nie patrzeć, sama bogini Bastet. W sumie to cały panteon mieli zezwierzęcony...

Figurka brązowa Bastet, tzw Gayer-Anderson cat, 600 p.n.e.
(British Museum by Rama).

Ale koty to kochali. Jak taki kot się wykręcił, to na znak żałoby właściciel golił brwi. Natomiast, po psie, golił głowę, ciekawe co, albo kogo golił po śmierci dziecka...? Kota następnie balsamował i do kociej nekropoli go. Za przypadkowe zabicie kota, tłum linczował. Głównie cierpieli na to nieuważni rzymianie. A w ogóle to koty były strażnikami, nie tylko na myszy, ale i na węże...

A grilla po pracy się miało, na wypasie...

Sarkofag kotki Ta-miu, ulubienicy Totmesa IV (by Madam Rafaèle).


 PS Tak. A co...Jeśli miałbym się modlić, to tylko do niej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz