Historia stara jak świat. Ona, On i zwierzę...Helena porwana przez Parysa. Jedni wykorzystali konia, inni zostali w konia zrobieni. Troja została zrównana do poziomu Troja 6 lub 7, wzgórze Hisalrik, o innych lokalizacjach nie wspominam, jak na przykład wzgórze Gog-Magog, w Wielkiej Brytanii. Niedobitki z miasta wyprowadził Eneasz, żeby robili spaghetti. Grecy wrócili do domu. Tylko Odys trochę zmitrężył, przez co zdechł mu pies. Czekała psina 20 lat, 10 wojny i 10 powrotu. Pożegnał króla, wrócił żebrak. Tyle z wierności i profitów, i zawał. To mi przypomina powrót mego dziadka z oflagu. Też mu to trochę zajęło, dwa lata z okładem, dużym. Wrócił, a jakże. Wszystko co przywiózł ze sobą to...Otwieracz do piwa. Babcia też mało ataku apopleksji nie dostała. Co się dziwić psu. I jeszcze kłopoty z tego powrotu były.
Tą razą, też poszło o babeczkę, i też w p.n.e. On, król, chciał Ją, córkę Innego króla, na konkubinę. Inny król, nie chciał takiego losu dla córki i wysłał mu Oną, córkę Jeszcze innego króla, swojego poprzednika. On ją przyjął na dworze, bynajmniej nie w plenerze. Ona mu wszystko powiedziała. On złapał ciśnienie, przez nią ale nie dla niej, i skrzyknąwszy wojo, pojechał honor prostować. I tak, Kambyzes II, król Persji, poznał Psametycha III, faraona Egiptu, syna Amazisa, który nie chciał konkubinatu dla córki, Niktoris, boskiej małżonki Amona. Amazisowi się zmarło ciut przed. A był naprawdę niegłupi, odebrał kapłanom administrację świątyń oraz uwolnił rolników od posłuszeństwa wobec kleru i osób prywatnych. Tak właśnie. I pod Peluzjum, w 525 p.n.e., do bitwy doszło. Siły były dość wyrównane, coś ok 30 kilo na władcę. Psametych był szczawiem, ledwo pól roku faraon, a Kambyzes cwaniak. Przed bitwą kazał swoim na tarczach wyobrażenia Bastet pomalować, a i w pierwszym szeregu je ustawić, w sensie koty, obok innych świętych. I tak na Egipcjan ruszyły: psy, koty, owce, ibisy i inne przez nich ukochane zwierzęta. Tak to Poliajnos opisał w swojej księdze podstępów, w sensie taktyki. Łucznicy odpadli, i inni też, bo nie mogli razić swoich umiłowanych bóstw...Skończyło się masakrą. Co opisuje Herodot, będąc wiele lat później na polu bitwy, oglądając kości nieszczęśników i opisując różnice między budową czaszki, perską i egipską.
Ponoć głównym powodem klęski Egipcjan była zdrada dowódcy wojsk Fanesa z Halikarnasu. Dowodził on siłami Egipcjan, składającymi się z Greków, a w czasie bitwy zdradził Persom miejsca newralgiczne. Ach ci Grecy. Ciekawe czy fallschirmjager, albo ich dowódcy, brali przykład z Peluzjum. Bo jak podaje Sotheby, koty były katapultowane przy zdobywaniu miasta, czyli coś jak zrzut na Eben-Emael, bo to była twierdza w dobre mury zaopatrzona i wyżerkę też, a obrońcy nie patrząc na nic, rzucali się je ratować, z narażeniem swojego życia i opuszczając linie obrony.
A sam Kambyzes trzaskał pokonanych Egipcjan po pysku kotami, że poddali dla ich radowania miasto i swoją wolność. A nie dość, że Grecy zdradzili, to później potomkowie uchodźców z Troi wrócili, jako rzymskie legiony, jak i jeszcze później, jako legiony francuskie, między innymi z Troyes, którego nazwa ma się wywodzić z Troi, a które to miało by być Mykenami. Itaka to Cadiz, a powrót Odysa był wyprawą do nowego świata, a także do Senegalu, Antyli Holenderskich, na Kubę i Przylądka Zielonego, czy wyspę St Miguel w archipelagu Azorów - wyspę nimfy kalipso, Ogygię. To tak skrócie.